kobiecy wspin

kobiecy wspin

środa, 2 października 2013

spiesz się powoli....

rodzę w bólach ostatni akapit artykułu i.. idzie mi jak krew z nosa. wyszukiwanie (skuteczne) czynności zastępczych idzie mi wówczas doskonale - obiad, potem poobiednia kawa, po kawie herbatka.. fejsbuk też nie pomaga.... no i mówię sobie, że jak się człowiek spieszy, to wszyscy wiemy, jak jest.
tia spiesz się powoli. przez dwa letnie miesiące idea "slow life" była moim motywem przewodnim. również ostatnio na lotnisku we Frankfurcie, gdy lewe kolano postanowiło, idąc w ślady prawego, odmówić współpracy.

Frankfurt - lotnisko po którym obsługa jeździ rowerem, a ludzie z walizkami niemal biegną, by zdążyć na właściwy terminal. na szczęście przyjechaliśmy z moim szefem znacznie wcześniej, bo chcieliśmy zjeść lunch. no i Aleksander wymyślił sobie, że jest tu włoska knajpa z owocami morza. zaczęliśmy szukać od terminalu B - bezskutecznie, potem pojechaliśmy na A. częściowo pojechaliśmy, częściowo poszliśmy, bo zapobiegliwi Niemcy umieścili pomiędzy nimi ruchome, poziome platformy przedzielone windami ;) platformy jeżdżą jednak znacznie wolniej niż najstarsze ruchome schody  Warszawie po remoncie. po kolejnych bezskutecznych poszukiwaniach i nieudanej próbie dotarcia na terminal Z, zawróciliśmy na B. przeszliśmy w tej sposób ze 3 km, w trakcie których moja kostka osiągnęła obwód uda. i po momencie irytacji śmiać mi się już chciało, bo ludzie tylko biegną i biegną na oślep, a takie piękne słońce było na zewnątrz. i ostatnie godziny z temperaturą ponad 20 stopni....
jak się człowiek spieszy, to szybciej się starzeje. tak słyszałam ostatnio. heh.

ten pan zdecydowanie się postarzał, ale za to przetrwał do dziś w muzeum Wazów. zdjęcie kolegi Andrzeja Sz.
dobrego dnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz